Dostałam misję specjalną – zrobić keto torta dla koleżanki na diecie ketogenicznej + protokół autoimmunologiczny 😀 Nie musze chyba pisać, że ilość składników, które mogłam użyć eeeekstremalnie ograniczona 😛 I oczywiście bez jaj. Opowiem wam jak wyczarowałam Keto ciasto, jak najpierw byłam pewna, że pójdzie do kosza, a potem uratowałam sytuacje! 😛 No tak tak…
Spód: blendujemy drobno wszystkie składniki, otrzymaną kruchą masę wykładamy palcami na spód naczynia do tarty (u mnie wyłożone folią, spryskane olejem), robimy w cieśnie dziurki widelcem i pieca na ok 15 min 180 stopni. UWAGA! W oryginalnym przepisie do spodu szło jeszcze 50g daktyli namoczonych i to te daktyle trzymały ten spód… U mnie skończyło się tak, że ciasto po wyjęciu z pieca meeeega się kruszyło i nie nadawało się do niczego. Co tu zrobić? Rozpuściłam olej kokosowy ok 4 łyżek i polałam nim spód ciasta. Całość wsadziłam do zamrażalnika na ok 30 min (olej kokosowy gdy stężał związał spód:) W tym czasie zaczęłam robić śmietane…
Podobno gdy użyjemy schłodzonego, tłustego mleczka kokosowego (to o stałej konsystencji) i będziemy je ubijać (bez części płynnej) max 5 min wyjdzie nam bita śmietana kokosowa. Mi nie wyszła 😀 Co tu zrobić 2? Urodziny za 2h! Żelatyna! Do w połowie ubitej śmietany dodałam rozpuszczone w odrobinie wrzątki 2 łyżeczki żelatyny i oczywiście erytrol. Całość wylałam na spód tarty i do zamrażarnika na ok 1,5h.
Wyszło!! Na górę starłam gorzką czekoladę Lindt 99% i wyłożyłam owoce leśne dla osób, które na kto nie są (czyli reszty:P). Wyszło pycha:) Podobno lepsze niż standardowe 🙂